Dziecko nie jest agresywne dlatego, że jest złośliwe, czy mściwe. Kiedy dochodzi do zachowań agresywnych pewne jest jedno... że dane dziecko nie potrafi poradzić sobie z silnymi emocjami, których doświadcza. Jedynym rozsądnym dla niego rozwiązaniem wydaje się wyeksponowanie własnej złości.
Czy jeżeli w takiej sytuacji my – rodzice wyznaczymy karę, pomożemy dziecku poradzić sobie z trudnymi stanami emocjonalnymi? Oczywiście – nie. Jednak z pewnością wzbudzimy w nim poczucie braku sprawczości, a nawet może bezradności i bezsilności.
Zdarza się, że rodzice zgłaszają się z dzieckiem do gabinetu psychologa lub psychoterapeuty w celu wyeliminowania pojawiających się zachowań agresywnych. Naturalnie jest to słuszna droga, jednak w pierwszym kroku należałoby się zastanowić…
Co może być potencjalną przyczyną tego typu zachowań? Jak się do tego zabrać?
Gdy dziecko się już uspokoi, bardzo istotne jest, aby poświęcić chwilę na rozmowę. Jeżeli dziecko zachowało się agresywnie w reakcji na zakazy lub ograniczenia narzucone przez rodzica, należy dać mu przyzwolenie, aby wyraziło, to co czuje. Nie kierujmy do dziecka komunikatów typu: „Nie ma co się złościć”, „Nie złość się”. Takie komunikaty wskazują, że dziecko nie ma prawa do odczuwania danych emocji, a w konsekwencji musi je wypierać lub im zaprzeczać. Bardziej konstruktywne i rozwojowe będzie przyzwolenie dziecku na jego odczucia. Możemy powiedzieć, np.: „Rozumiem, że się zdenerwowałeś. Zezłościł cię mój zakaz”. Zaprezentowane podejście wspiera rozwój emocjonalny dziecka – uczy go nazywania emocji, a w konsekwencji wyrażania ich w zdrowy i adaptacyjny sposób.
W dialogu z dzieckiem warto zwrócić uwagę na takie aspekty, jak:
✅co się konkretnie wydarzyło
✅ jakie emocje to wywołało
✅ jakie rozwiązanie można zastosować w tej konkretnej sytuacji
✅ można ponadto opisać, co się działo z ciałem dziecka – jak ono (ciało) reagowało.
Innym rodzajem są zachowania bierno-agresywne
Mogę tutaj podać jako przykład, historię pewnego chłopca, który konsekwentnie odmawiał uczęszczania do szkoły oraz wypełniania obowiązków domowych. Ponadto większość czasu spędzał w swoim pokoju, grając na konsoli lub komputerze. Chłopiec został zapisany przez mamę na psychoterapię. Nie wykazywał jednak chęci uczestniczenia w procesie terapii – aktywnie oporował. Przez wiele sesji terapeutycznych chłopiec wyłącznie milczał, nie odezwał się ani jednym słowem. Mama podjęła decyzję o zmianie terapeutki. Jednakże, sytuacja się powtórzyła i chłopiec ponownie milczał od początku do końca sesji z nową psychoterapeutką. Stan ten trwał przez wiele tygodni. W końcu terapeutka zdecydowała się zawrzeć z pacjentem tzw. kontrakt behawioralny, który uwzględniał aktywności, które chłopcu sprawiały przyjemność, m.in. gry na konsoli/komputerze oraz kontakt z rówieśnikami. Na tym etapie terapii chłopiec zaczął wyrażać swoją złość wobec terapeutki. Doświadczał jej jako osoby, która skupiona jest na własnych potrzebach oraz zainteresowana wyłącznie karaniem chłopca. Psychoterapeutka miała gotowość rozmawiania z chłopcem o jego silnej złości, co pozwoliło mu wyrazić swoje emocje wobec niej, a w dalszej kolejności na mamę oraz na lekarzy, którzy nie zdołali wyleczyć jego ojca chorującego na nowotwór. Tak poprowadzony proces leczenia, przyczynił się do umożliwienia dziecku przeżycia żałoby po ojcu.
A czy te „klapsy” są faktycznie takie złe?
Stosowanie kar cielesnych uczy dzieci tylko tego, że jakiejś konkretnej rzeczy nie należy robić, kiedy rodzic jest tego świadkiem. Jakie zatem jest rozwiązanie w umyśle dziecka? Należy to robić tak lub wtedy, kiedy rodzic nie ma możliwości dowiedzieć się o tym. Kary cielesne uczą dziecko również tego, że jego ciało nie należy do niego i kiedy ktoś tak zdecyduje, może się na nim wyładować. W sytuacji, kiedy my – jako rodzice/opiekunowie – stosujemy kary cielesne, naruszamy granice drugiego (jeszcze dorastającego) człowieka. Taki młody człowiek, prawdopodobnie będzie miał problem ze stawianiem granic innym ludziom.
Czy zatem warto?