Jeśli lubicie książki i chcielibyście poczytać coś o żywieniu dzieci, to przedstawiam Wam dziś trzy wartościowe pozycje. Nie są to książki z przepisami. Nie ma w nich wytycznych ile dzieci powinny spożywać wapnia czy żelaza, czym zastąpić cukier, ani co zapakować uczniowi do śniadaniówki. Jest za to psychologiczne ujęcie tematu.
Książki te pokazują kwestie jedzenia z całkiem innej perspektywy – dużo szerzej, niż rozkład mikro i makroskładników czy bilansowanie menu. Zazwyczaj ludzie bardzo dobrze wiedzą, jak powinno wyglądać zdrowe żywienie. Ale mimo tego żywią się fatalnie. Sama wiedza o tym, co jest zdrowe, a co nie często nie wystarcza. Nasze odżywianie się wynika z sumy naszej wiedzy, zasobów i środowiska w jakim żyjemy. Warto więc spojrzeć szerzej na kwestie odżywiania się. Dojrzeć perspektywę dziecka, zobaczyć uwarunkowania środowiskowe, kulturalne, narodowe. Te książki pomagają zrozumieć problemy z jedzeniem, które mają dzieci lub które pojawiają się przy wspólnym stole. Pomagają budować dobrą relację z naszymi pociechami i jedzeniem.
1. „Uśmiechnij się, siadamy do stołu”, Jesper Juul
Jako pierwszą proponuję książkę Jespera Juula. Juul był duńskim pedagogiem i terapeutą. Przez 40 lat pracował z rodzicami i ich dziećmi, pomagając im w trudnościach wychowawczych. Jest jednym z twórców zwrotu w pedagogice. Jego teorie odeszły od autorytatywnego modelu wychowywania dzieci. W starym ujęciu dziecko traktuje się przedmiotowo, rodzic stanowi prawa i zasady a dziecko się nim podporządkowuje. Juul twierdził natomiast, że rodzina to pole do wspólnego rozwoju – i dzieci i rodziców. Rodziców powinniśmy postrzegać jak przewodników dzieci. Ich przewodnictwo natomiast opiera się na głębokiej więzi z dzieckiem i zaufaniu w ich naturalny pęd do rozwoju.
Juul napisał kilkanaście książek o wychowaniu dzieci, które są bestsellerami na całym świecie. Wśród nich znalazła się też książka traktująca o żywieniu dzieci o pięknym tytule: „Uśmiechnij się, siadamy do stołu”. W książce tej poruszonych jest dużo problemów, jakie pojawiają się przy wspólnym stole. Nie jest to typowy poradnik, który na każdy problem daje złotą radę. Pozwala raczej dostrzec szerszy kontekst każdego problemu i podpowiada, jak znaleźć własne rozwiązanie. Bo te są najbardziej skuteczne.
Przeczytajcie jeden z moich ulubionych cytatów z tej książki: „Nasze domowe problemy wokół jedzenia prawie nigdy nie są wyrazem jedynie tego, co stoi na stole. Wskazują one raczej na to, co myślą i czują członkowie rodziny i są niejako barometrem nastroju całej wspólnoty. Im bardziej staramy się rozwiązać pojedynczy konflikt, tym bardziej tracimy z oczu sytuację ogólną” To książka, do której często wracam. Pokazuje, że nie jest ważne tylko to, co jemy, ale też to, jak jemy i daje szeroką perspektywę na temat żywienia.
2. „Moje dziecko nie chce jeść” Carlos Gonzales
Jeśli miałabym polecić rodzicowi tylko jedną, jedyną książkę o żywieniu dzieci, byłoby to właśnie “Moje dziecko nie chce jeść”. Napisał ją hiszpański pediatra i ojciec trójki dzieci Carlos Gonzales. Pokazuje w niej, jak omijać szerokim łukiem żywieniowe mity powielane przez nadopiekuńcze babcie, ciocie i niedouczony personel służby zdrowia. Autor książki wyjaśnia, dlaczego dzieci nie chcą jeść i kiedy tak naprawdę należy się tym martwić. Daje też praktyczne wskazówki na temat tego, jak postępować, gdy dziecko odmawia jedzenia. Pisze konkretnie, czasem śmiesznie czasem dosadnie. Przywołuje mnóstwo przykładów pacjentów, z którymi zetknął się podczas swojej praktyki lekarskiej. Bardzo ciekawe są fragmenty zaleceń żywieniowych dla niemowląt przytoczone z podręczników pediatrii początku wieku, czy porównania siatek centylowych z różnych lat i krajów. Pozwalają uświadomić sobie, jak bardzo zmienne są zalecenia ekspertów i jak dobrze w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek i zaufać własnej i dziecka intuicji. Myślę, że książka ta jest w stanie uspokoić rodziców każdego niejadka. Polecam ją natomiast i rodzicom niejadków i rodzicom dzieci, które nie mają problemów z wybiórczym jedzeniem, bo świetnie pokazuje kwestie jedzenia z perspektywy dziecka.
3. „W Paryżu dzieci nie grymaszą” Pamela Druckerman
A to propozycja lżejszej lektury. Można ją czytać jak beletrystykę, choć zdecydowanie ma ona drugie dno ponadto, że jest tam opisana całkiem ciekawa historia pewnej młodej mamy. Autorka jest amerykanką, która po przeprowadzce do Paryża zostaje mamą i spędza tam pierwsze lata życia swojej córki. Zderza się z całkowicie innymi, niż amerykańskie metodami wychowawczymi. Opisuje je z amerykańską naiwnością. Powoli wsiąka w klimat Paryża, choć niektórych różnic nie jest w stanie do końca zrozumieć a tym bardziej przyjąć. Opisuje więc Paryż, jego ludzi, społeczne nastroje i przekonania: eleganckie, zrelaksowane i spokojne matki, ich ekspresowy powrót do formy po porodzie, brak poczucia winy w kwestiach rodzicielskich wyborów. Pokazuje też takie pozytywne zjawiska jak: szeroki dostęp do żłobków i przedszkoli najwyższej klasy, w których pracują ciepłe i kompetentne opiekunki, uczenie dzieci dobrych manier, jeszcze zanim zaczną chodzić i mówić, mnóstwo swobody i wolności, które mają dzieci. Druckerman opisuje kraj, w którym kobiety mogą być jednocześnie matkami i eleganckimi i ponętnymi kobietami. Dzieci za to przesypiają praktycznie od początku całe noce, potrafią być cierpliwe i czekać na swoją kolej, zajadają ze smakiem zupę porową z serem pleśniowym... i właśnie nie grymaszą! I na dodatek rodzice osiągają to zupełnie innymi metodami niż zimny chów i tresura. Jakimi? Przeczytajcie sami!