Krótki dzień, mało słońca, śnieg, plucha, lodowaty wiatr. Zima nas nie rozpieszcza. Co prawda od przesilenia zimowego (21 grudnia) dzień powoli zaczyna się wydłużać, ale ciężko jeszcze odczuć zauważalne zmiany. Na dodatek w kuchni mało jest świeżych, sezonowych warzyw i owoców, przez co w tym okresie trudniej jeść 5 porcji warzyw i owoców dziennie.
Co prawda, możemy cały rok jeść pomidory, paprykę, cukinię, a nawet truskawki czy jeżyny. Ale chyba każdy przyzna, że warzywa uprawiane w szklarniach czy importowane, nie mają tyle smaku, co te rosnące blisko, świeżo zebrane, dojrzewające powoli w letnim słońcu.
Co można zrobić, żeby dodać trochę świeżości do kuchni, a do organizmu dostarczyć witamin, minerałów i antyoksydantów?
Warto zaopatrzyć się w kiełki! W tych malutkich roślinach kryje się tak dużo wartości odżywczych, że określa się je mianem superfoods.
Wartości odżywcze kiełków
Do superfoods zaliczamy takie produkty spożywcze, które mają bardzo skoncentrowaną wartość odżywczą, czyli w małej porcji dostarczają dużej ilości cennych składników odżywczych. Kiełki świetnie wpisują się w tę definicję – ich niewielki dodatek może świetnie dowitaminizować i domineralizować nasz jadłospis. A tego nam zazwyczaj zimą i wczesną wiosną bardzo potrzeba.
Kiełki, białko, błonnik odżywiający nasze bakterie jelitowe oraz bardzo zdrowe niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, których zazwyczaj w naszej diecie brakuje. Co najważniejsze, mają bardzo dużo witamin i minerałów, m.in.: witamin A, C, E, witamin z grupy B, w tym B12 i kwasu foliowego, a także potasu, wapnia, fosforu, żelaza, miedzi, cynku, magnezu, selenu, siarki i manganu. W zależności od rodzaju rośliny, którą kiełkujemy różnią się zawartością poszczególnych witamin i minerałów – jedne mają więcej żelaza, inne jodu itp. Ale jedno jest stałe – każdy ich rodzaj jest prawdziwą bombą pozytywnych fitochemikaliów. I wszystkie te dobroczynne związki bardzo łatwo ze skiełkowanych roślin się przyswajają.
Uprawa kiełków – włącz w to dzieciaki!
Kiełki można kupić praktycznie w każdym markecie, ale można też przygotować je samodzielnie. Do domowej hodowli mamy specjalne naczynia – kiełkownice, które ułatwiają produkcję. Mają prosty system odprowadzania wody i można w nich wyhodować za jednym razem kilka różnych rodzajów roślin na poszczególnych piętrach kiełkownicy.
Jeśli nie chcemy kupować kiełkownicy – można je przygotować także w prostszy sposób. Będą nam potrzebne jedynie słoik i kawałek gazy. Słoik należy wyparzyć wrzątkiem, wsypać do niego nasiona na kiełki i zalać wodą. Słoik przykrawamy kawałkiem gazy, nakładamy na nią gumkę recepturkę i zostawiamy na kilka godzin do napęcznienia nasion. Po tym czasie wylewamy wodę, gaza zostaje cały czas na miejscu. Kiełki przelewamy świeżą wodą kilka razy dziennie i za każdym razem ustawiamy słoik tak, żeby woda mogła swobodnie odpłynąć. Przepłukiwanie powtarzamy codziennie, aż do czasu, gdy roślinki wykiełkują i osiągną pożądaną wielkość.
Rzeżucha, którą sadzimy na wacie przed świętami wielkanocnymi to także kiełki. I w taki sposób również możemy je przyrządzać nie tylko z okazji świąt.
Które kiełki będą najlepsze dla dzieci?
Przygotowanie kiełków wspólnie z dziećmi może fajne zainteresować je tematem uprawy roślin. Zachęci je także do późniejszego skosztowania małych roślinek.
Przy serwowaniu kiełków dzieciom warto pamiętać, że sporo rodzajów kiełków ma dość mocny pikantny smak, który może być dla nich zniechęcający. Kiełki pikantne to np. rzodkiewka, brokuł, jarmuż. Kiełki łagodniejsze – lucerna, fasolka mung, soczewica.
Atrakcyjne dla dzieciaków mogą być większe kiełki – np. te z fasolki mung, soczewicy, czy słonecznika, ze względu na to, że są przyjemnie chrupiące.
Można posypywać nimi kanapki, sałatki, zupy, gulasze, dodawać do koktajlów. Można podawać w osobnej miseczce na stole przy okazji posiłków głównych tak, aby dzieciaki mogły sobie sięgać po nie same, próbować i posypywać dania lub chrupać je osobno.